niedziela, 21 sierpnia 2016

"Zjednoczone stany miłości" Tomasza Wasilewskiego

                                               (źródło: cojest grane24.wyborcza.pl)
"Zjednoczone stany miłości" to piękny, dyskretny film, choć nie przynosi ukojenia, wręcz przeciwnie. Tomaszowi Wasilewskiemu udało się w sposób subtelny pokazać jak bardzo potrafimy być nieszczęśliwi i  samotni  nie będąc sami. I taka właśnie samotność boli najbardziej.
Film  czasu przełomu, ze świetnym klimatem początku lat 90. ukazanych w sposób wyważony, z umiarem, bez przejaskrawień.
Film bez muzyki, tylko z odgłosami z offu, co pomaga "wejść w  obraz", wzmacnia wiarygodność dzieła Długie powolne ujęcia jak u Kieślowskiego wyznaczają poetykę tego obrazu.
Temat jest ciężki, bo elementarny: związek, miłość, jej kres czy przemiana. Wasilewski uchwycił doskonale jak silna,destrukcyjna i rozpaczliwa może być miłość, szczególnie miłość kobiety. Może w tym tkwi jednak pokrzepienie, wszyscy w pewnym momencie możemy być nieszczęśliwi.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz